Bardzo
długo będę pamiętał ten wyjazd. Przede
wszystkim dlatego, że zostałem nim
niezwykle wyróżniony. Wybrano mnie spośród
pięćdziesięciu uczniów realizujących
unijny program „Socrates – Comenius”.
Czułem wielką tremę ale postanowiłem
udowodnić, że wybór był słuszny.. W
Hiszpanii poznałem wspaniałych ludzi oraz
zwiedziłem wiele ciekawych miejsc.
Najbardziej w pamięci zapadnie mi ‘’ host
family ‘’ oraz sam przelot do Hiszpanii (z
przesiadką w Zurichu), gdyż był to mój
pierwszy lot samolotem.
Już pierwszego dnia udało mi się wraz
z rodziną, u której mieszkałem zwiedzić
część Barcelony oraz jej piękne wybrzeże
rozciągające się nad Morzem Śródziemnym.
W dwóch kolejnych dniach wraz z
innymi uczestnikami programu(nauczycielami
z Norwegii, Belgii, Węgier, Francji,
Hiszpanii i dobrze mi znanymi z Polski)
poznawałem najciekawsze zabytki tego
największego miasta Katalonii . Były to
głównie budowle Antonio Gaudiego, ponieważ
obchodzono tam właśnie rok poświęcony temu
architektowi, uważanemu przez większość
Hiszpanów za geniusza. Udało mi się
zobaczyć sławną Bazylikę Sagrada Familia,
domy Casa la Pedrera i Casa Batlo,
kompleks parkowy Guell w obrębie którego
mieści się jego muzeum, a także wiele
innych wspaniałych miejsc, jak np. znany
deptak La Rambla.Następne dni upłynęły mi
bardziej pracowicie. Wraz z klasą Mariny,
u której mieszkałem i trzema uczniami z
Belgii, którzy dotarli w międzyczasie,
realizowaliśmy program poświęcony
Barcelonie. Niestety używano języka
miejscowego ( katalońskiego ), więc nie we
wszystkich kwestiach dawałem sobie
radę. Ze zdziwieniem stwierdziłem, że moi
hiszpańscy rówieśnicy mają pewne opory w
posługiwaniu się językiem angielskim
(dokładnie tak samo, jak polscy!).
Przez te
dni udało mi się bliżej poznać moją „
rodzinę zastępczą”. Okazało się, że ojciec
jest artystą – plastykiem i rysuje
różnorodne komiksy, a matka pracuje jako
nauczycielka. Wraz z nimi i ich trzema
córkami wieczorami zwiedzałem najbardziej
znane miejsca w Barcelonie.
Udało mi się być w Wiosce Olimpijskiej
i oczywiście na stadionie F.C. Barcelony –
Camp Nou. Skosztowałem także typowego
hiszpańskiego jedzenia (paella, tapas),
zarówno w restauracjach jak i w domu. Moi
opiekunowie nie pozwalali mi za nic płacić
i czułem się tym nieco skrępowany.
Piękno miasta, panująca tam
atmosfera, przemili ludzie - wszystko to
sprawiło, że chciałem zostać tam jeszcze
kilka dni. Jednak nie było to możliwe.
Pożegnanie z Hiszpania było więc dość
ciężkie. Częsciowo zrekompensował mi to
kolejny przelot i widok np. ośnieżonych
szczytów Alp z wysokości kilku tysięcy
kilometrów. A tak na marginesie -
porównując obsługę w szwajcarskich liniach
lotniczych SWISSAIR i polskich LOT
zdecydowanie polecam te drugie.
Nauczyciele, którzy mi towarzyszyli
·
Prof. Ewa Przybysz – koordynator
programu „Socrates”
·
Prof. Andrzej Kotwica – nauczyciel
informatyki,
przywieźli również miłe wspomnienia.
Dużo czasu
musieli poświęcić na pracę nad projektem
(przedstawianie sprawozdań
z dotychczasowej działalności, uzgodnienia
przyszłych przedsięwzięć) oraz oficjalne
spotkania z przedstawicielami Rady
Miejskiej i Kuratorium, ale także byli
bardzo zadowoleni.
Mam nadzieję, że nie była to moja
ostatnia wizyta w Hiszpanii.A oto moja
rada
dla innych. Uczcie się języków a cały
świat będzie stał przed Wami otworem!
|